Nie wiem, jak wpadłem na ten pomysł. Przybiegłem do kuchni z pytaniem: „Mamy grejpfrut?”, na co padła odpowiedź, że tak. Gdy zapytano mnie dlaczego pytam z takim podekscytowaniem, to odparłem, że chcę go zapiec. Zapiekłem i byłem mega mile zachwycony smakiem i kolorem owocu jaki uzyskałem. Takie proste, a takie pyszne. To była miłość od pierwszego ukąszenia. Myślałem, że to jakieś know-how, ale później okazało się, że takich pomysłów jest pełen internet 😂
Grejpfrut pieczony w miodzie, to świetny dodatek do śniadania, lub jako przekąska. Smakuje wyjątkowo - delikatniej, a zarazem z lekką pikantnością miodu i z charakterystyczną grejpfrutowi goryczką. Zjadłem go ze świeżym domowym pieczywem jako kanapkę śniadaniową i było ekstra. Innym razem dodałbym jeszcze warstwę twarożku, a już na niego wyłożyłbym ten cudownie pachnący owoc. Jednak jak już i mówiłem, pieczony grejpfrut w miodzie to świetna pełnowartościowa przekąska, smakuje świetnie i bez żadnych dodatków. Można go też podać po prostu z twarożkiem, dodać do ciasta, lodów, sałatki.
Po upieczeniu, a następnie lekkim podduszeniu, owoc uzyskuje bardzo piękny, jaskrawo czerwony kolor, który aż kusi do zjedzenia. Ja wyjadam tylko miąższ, bo według mnie smakuje najlepiej, ale moja mama zjada nawet tą skórkę (smakuje naprawdę dobrze, ale jednak dla mnie jest zbyt gorzka).
Jeżeli macie w kuchni samotny grejpfrut, to naprawdę zachęcam do upieczenia - możliwie pokochacie ten smak, tak jak pokochałem go ja.