Wiem jedno, że sernik to danie do którego mam bardzo wielki sentyment. Od dłuższego czasu piekłem go non stop i to w tak przeróżnych wersjach! Z czasem ta pasja lekko ustała, ale nadal kocham tą kremową konsystencję dobrze wypieczonego serniczka. A może to jest właśnie powrót, nowy szlak w moim wypiekaniu serników? Możliwie, ale jeszcze nie wiem. Wiem jedno i śmiało stwierdzę, że wypiekłem ich ponad 100, a nawet próbowałem założyć oddzielnego bloga poświęconego temu daniu, ale jakoś nie wypaliło, a może ja się przepaliłem.
Dzisiaj mam dla Was przepis na najprostszy, a zarazem najpyszniejszy sernik klasykę w wersji mini. Żadnych dodatków, tylko czysty smak sernika, kremowa konsystencja, lekki chrup herbatników i uśmiech, który zagości na Waszej twarzy po spróbowaniu. Klasyczne mini serniczki wychodzą obłędne! Można je podać z dowolnym ulubionym dodatkiem. Ja lubię jeść je tak prosto... wydostać z papilotki i zacinać bez dodatków.
Są idealne do lunch boxów, bądź do zabrania na piknik. Takie mini serniczki podane na stole imprezowym prezentują się uroczo!
Warto trochę napisać o twarogu. Właśnie twarogu, a nie serze z kubełka. Zawsze polecam robić serniki na twarogu, bo jednak jego smak daje jakiś efekt woow, którego nie ma w sobie ser z kubełka. Twaróg należy przygotować w bardzo prosty sposób, przepuścić trzykrotnie przez maszynkę do mielenia o najdrobniejszych oczkach (nie lubię tego sposobu, bo wtedy mam pół kuchni w grudkach twarogu) , albo tak jak zazwyczaj robię to ja - przygotowywać sernik w malakserze. Wiem, że większość sernikomanów powie, że to nie poprawna technika, ale wedle mnie zawsze się sprawdza na 100, a na dodatek jest prościej, szybciej i nic nie tracimy. Głównie, aby miksować z umiarem, wtedy wszystko się uda. Rzecz jasna, jak użyjecie do przepisu gotowego sera z kubełka, to też będzie dobry.
W przepisie podaję dwie opcje przygotowania masy serowej: w malakserze i bez malaksera.
Trochę się rozpisałem, ale zabierzmy się za przygotowanie!